niedziela, 28 września 2014

Rozdział 3

     Ciągle myślę o kłótni z mamą. Pewnie już się zorientowała, że mnie nie ma. Zapewne się martwi... Może nie powinnam uciekać z domu? Z drugiej strony, gdybym tego nie zrobiła, to wszystko byłoby po staremu. Nie miałabym przyjaciół, wszyscy by mnie wytykali palcami i przezywali od odmieńców, dziwolągów i ... Nie chce o tym myśleć, dokończę to co zaczęłam, nawet gdybym miała zapłacić za to życiem. Myśląc tak, podążałam w stronę gór na których znajduje się Wyrocznia.
     Nagle zauważyłam wśród zarośli drzwiczki, szybko biegłam w ich stronę nie zwracając uwagi na to czy ktoś może tam mieszkać. Zapukałam dwa razy...grobowa cisza. Zapukałam kolejny raz i gdy nic nie usłyszałam, zaczęłam się zastanawiać czy ktoś tu mieszka, a jeżeli tak, to kto. Jestem już bardzo daleko od domu. W tej okolicy na pewno nie mieszka nikt z dobrych Embritów. Tutaj mogą mieszkać tylko jedni... Wygnani! Przez moją głowę przeleciało milion myśli. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie pułapka. Czy jeszcze nie jest za późno na ucieczkę? Co mam robić? W dzieciństwie znałam jednego wygnańca. Mama zabroniła mi się z nim kontaktować. Twierdziła, że to niebezpieczne. Potem już go nigdy nie widziałam. Nagle usłyszałam szelest za plecami. Nie zamierzam się odwracać. To tylko wiatr, tylko wiatr... Gdy pękła gałąź za moimi plecami, zdałam sobie sprawę, ze ktoś za mną...
- Witaj! - rzekł pewien głos.
- Kim jesteś? - zapytałam zdenerwowana.
- O to samo chciałem Ciebie zapytać. - podszedł bliżej mnie - Hmmm?
- Jestem Eira., a Ty kim jesteś? - powtórzyłam, chcąc obrócić się w stronę rozmówcy, gdy nagle on dotknął moich włosów.
- Co tutaj robisz? Nie boisz się być tutaj sama? - zaczął zadawać pytania, przeczesując moje włosy ręką.
- Skąd wiesz, że jestem sama? - zapytałam z podejrzliwością.
- Ponieważ idę za Tobą, od paru dobrych godzin i nikogo nie widziałem.
- Śledziłeś mnie? - odruchowo się odwróciłam i cofnęłam 2 kroki od niego. Jego włosy są koloru ciemnego, jak i oczy. Na plecach ma kołczan ze strzałami, tak jak ja. Jest dość młody, wiek podobny do mojego, chyba około 18 lat.
- Szedłem w tym samym kierunku co Ty. Dokąd właściwie zmierzasz? - zapytał, podchodząc bliżej mnie.
- Nie powinno to Cię interesować. - cofnęłam się jeszcze kilka kroków od niego, aż poczułam, że nie mam drogi ucieczki ponieważ za mną są drzwi domku.
- Boisz się mnie? - zapytał podchodząc jeszcze bliżej.
- Ani odrobinę - skłamałam patrząc mu w oczy. - Powinnam się bać?
- Jesteś taka mała i sama chodzisz po lesie. Musisz mieć jakiś powód.
     Odepchnęłam go i przeszłam obok niego. Dotarło do mnie, ze odpowiedziałam mu na każde zadane przez niego pytanie, a on na żadne z moich nie. Miałam zamiar już uciekać, gdy złapał mnie za rękę i zapytał ze złością.
- Dokąd się wybierasz?
- Nie ważne, nie interesuj się! - powiedziałam chcąc mu się wyrwać, ale on ścisnął mój nadgarstek tak, że niemal krzyknęłam z bólu.
- Co Ci się stało?
- Nic o Tobie nie wiem, nie znam Cię, nawet nie wiem jak się nazywasz! Nie chcę wiedzieć! - znów skłamałam -  Zostaw mnie!
- Jestem Liver - powiedział luzując uścisk na moim nadgarstku, lecz nie na tyle bym mogła mu się wyrwać. - Zmierzamy w tym samym kierunku. Chcesz czy nie, będę Ci towarzyszył.
     Po dłuższej chwili milczenia, puścił mój nadgarstek widząc, że nie zamierzam uciekać. Tak naprawdę to sama nie wiedziałam co mam robić. Z jednej strony byłam przerażona i chciałam uciekać, a z drugiej strony podobała mi się zaistniała sytuacja. Nie wiem dlaczego. Możliwe, że zawsze byłam sama i nikt nie chciał przebywać w moim towarzystwie.
     Przez chwilę przyglądałam się mu i zastanawiałam co robi. W końcu kopnął w drzwi z całej siły, gdy one się otworzyły, wszedł do środka. Po pewnym czasie, usłyszałam krzyk.
- Ściemnia się! Czekasz na zaproszenie?
     Nic nie odpowiadając weszłam do środka i rozejrzałam się. W środku były dwie małe szafki, w jednej z nich było jedzenie, które Liver wyjmował, obok stało łóżko i lampka. Jeszcze dalej stał fotel i dwa krzesła przy stole. Była to mała chatka, niezbyt przytulna, ale gdy ma się do wyboru spać w lesie i tu, odpowiedź jest prosta.
     Zmęczona opadłam na fotel, po chwili zorientowałam się, że  Liver mi się przygląda. Popatrzałam na niego, a on natychmiast wyszedł bez słowa. Nie miała siły iść za nim. Jestem na nogach od wczoraj i nic nie spałam. Wstałam z fotelu i runęłam na łóżko.


Wygląd bloga - Tosia






środa, 17 września 2014

Rozdział 2

- Mamo, zastanawiałam się czy ciocia Agiara ostatnio się odzywała? - spytałam.
- Słonko, dobrze wiesz, że nie możemy się kontaktować z ciocią. - spokojnie rzekła  mama.
- Dlaczego?
- Dobrze wiesz dlaczego - szybko  odpowiedziała ze zdenerwowaniem
- Nie wiem! Zawsze gdy o nią pytam szybko urywasz rozmowę - krzyknęłam.
- Eira!
- No co?! Dlaczego nigdy nie możecie mi nic powiedzieć o cioci? Dlaczego mnie wszyscy okłamujecie? 
- Córeczko... To nie tak...
- Czy ona w ogóle żyje?! - przerwałam jej ze złością. 
- Żyje...
- Gdzie jest? Co robi? Czemu nic o niej nie wiem?
- Skarbie... Jestem zmęczona. Porozmawiamy jutro, dobrze?
- Nie! Zawsze tak robisz! - łzy zaczęły się uwalniać spod moich powiek - Nie rozumiesz? Jutra już nie będzie!
- O czym ty mówisz dziecko? Nie gadaj głupot! 
- Mamo! Czy ty nie rozumiesz? Ja muszę ją odnaleźć!
- Nie możesz! - krzyknęła - Och... jestem naprawdę zmęczona. Porozmawiamy jutro - podeszła i pocałowała mnie w czoło - Miłych snów - zniknęła za drzwiami zostawiając mnie z samą sobą i dręczącymi mnie myślami. Poddenerwowana wróciłam do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Muszę  ją jakoś odnaleźć. Nawet jeśli mi to zajmie wieki. Nie spocznę dopóki jej nie odnajdę. 
       Ze zmęczeniem opadłam na łóżko i rozmyślałam o tym co będzie dalej. Wiem, że nie odpuszczę sobie tego. Gwałtownie usiadłam , ponieważ wpadłam na genialny pomysł. Podeszłam do szafki, wyciągnęłam plecak i wpakowałam do niego polar oraz kilka innych ubrań, słoik z kilkoma świetlikami, łuk i kołczan ze strzałami oraz mapę, która pomoże mi się dostać na Wzgórze Zapomnienia .Jest to góra na której żyje Wyrocznia. Ona pomoże mi się dostać do cioci. Ubrałam buty, zarzuciłam kurtkę i skierowałam się do kuchni. Wzięłam kilka kanapek i butelkę z wodą. Wróciłam do pokoju, otworzyłam okno i spojrzałam w głąb pomieszczenia. Bardzo możliwe, że już nigdy więcej go nie odwiedzę. Wzięłam głęboki wdech i zeskoczyłam z parapetu na ziemię. Jest godzina 23:36, czas w drogę.
        Szłam ciemnymi drogami, co jakiś zatrzymując się przy jakimś kamieniu, łapiąc kilka świetlików. Odwiedziłam miejsca, których nigdy wcześniej nie widziałam. Spojrzałam w niebo. Pojutrze będzie podwójne zaćmienie. Na wyspie Embritton raz w roku jest właśnie takie zaćmienie. Wszystkie magiczne stworzenia zbierają się pod Wzgórzem Nadziei i świętują. Podobno właśnie w ten dzień Wyrocznia może dokonać niemożliwego. Nigdy nie byłam u Wyroczni, ponieważ jest to bardzo niebezpieczne. Z tego co słyszałam kilka stworzeń nawet zwariowało po wizycie na Wzgórzu Zapomnienia. Ja dam radę, dam radę... Nad ranem zatrzymałam się przy jakimś źródełku i napełniłam swoją butelkę. Po jeszcze godzinnej wędrówce doszłam do skrzyżowania. W prawo był zakręt - Królestwo Lotosu, natomiast drugi wskazywał - Pewna Śmierć. Bez wahania skręciłam w lewo. 


sobota, 13 września 2014

Embrit - odmieniec - rozdział 1

     Żyję na wyspie Embritton. Jest to miejsce w którym nie zagościł nigdy żaden człowiek. Jest odcięte od jakiejkolwiek cywilizacji. Na tej wyspie żyją Elfy, Embrici jak i wiele innych magicznych stworzeń.
     Pochodzę z rodu Embritów. Wiele stworzeń przypisuje Nas do elfów, ponieważ jesteśmy bardzo do nich podobni. Nasz ród różni się od elfów uszami, które u nich są bardziej szpiczaste i dłuższe. Różnica ta jest niezauważalna na pierwszy rzut oka, ale gdyby się chwile przyjrzeć staje się widoczna.
     Embrici dzielą się na trzy grupy. Pierwszą z nich jest Ognista - która potrafi władać ogniem. Embrici, którzy posiadają tą moc, najczęściej nazywani się złymi, ponieważ zsyłają na innych chorobę ,,wieczna gorączka". Jest to najgroźniejsza wśród chorób. Polega na rośnięciu temperatury ciała z dnia na dzień. Jest to najczęstsza przyczyna śmierci wśród Embritów.
Kolejna grupa - potrafi władać wodą, przypisywana jest do dobrych, ponieważ charakteryzuje się magicznymi mocami uzdrawiającymi. 
Do ostatniej grupy należą Embry, czyli zwyczajni Embrici, którzy nie posiadają żadnych magicznych mocy.
     Ja pochodzę z grupy Embrów, jak i moi rodzice. Lecz przez niektórych jestem nazywana Odmieniec, ponieważ w dzieciństwie zdarzały się różne niewyjaśnione rzeczy w moim otoczeniu, takie jak uzdrowienie mojej ciężko chorej matki i śmierć na wieczną gorączkę mojej byłej sąsiadki, która rzuciła ten czar na moją rodzicielkę. 
     Obecnie mam siedemnaście lat. Moje oczy są koloru zielonego, a włosy brązowego. Plotki, które krążyły o mnie w dzieciństwie rozeszły się i wiele Embritów uważa mnie za odmieńca. Nauczyłam się jednak z tym żyć, ale postanowiłam przekonać się czy plotki o mnie są prawdziwe. Aby to osiągnąć odwiedzę moją dalszą ciotkę, która jest z grupy Wodnej. Chciałabym się więcej dowiedzieć o magii i wykorzystywaniu jej w dobrych celach.
     Z tego co mi kiedyś powiedziano, wśród Embritów zdarzył się raz przypadek odmieńca Karkoroda. Potrafił on władać magią uzdrawiania jak i złymi mocami grupy Ognistej.
     Mam przeczucie, że w moich żyłach płynie wielka moc, ale jeszcze nie wiem jaka...

piątek, 12 września 2014

Witajcie!

Ten blog poświęcony będzie opowiadaniom fantastycznym. Pierwszym opowiadaniem będzie opowiadanie o Embritach. Słyszeliście kiedykolwiek o tych stworzeniach? - Zapewne nie, ponieważ są to istoty wymyślone przeze mnie. Jeżeli chcecie się o nich czegoś dowiedzieć, zostańcie ze mną. Już niedługo 1 rozdział. Do zobaczenia : )